Kladdkaka (czytaj kladkoka)
Kladdkaka! Czekoladowy raj ze Szwecji. Ciacho ekonomiczne, szybkie jak błyskawica i przerażająco pyszne. Przypomina, w trakcie sporządzania, kogel-mogel. Potem należy jeszcze dodać stopione mało, troszkę mąki i mamy...ciągnące ciasto! Takie jest założenie, z zewnątrz chrupiące i łamliwe, wewnątrz miękkie, lejące, trochę ciągnące. Różnie bywa, trzeba opanować sztukę zapiekania, bo od tego zależy konsystencja wnętrza Kaddkaki. Niewątpliwie ma swój urok. Tutaj zobaczycie jak wygląda po pokrojeniu. Ja mojej nie kroiłam od razu, tylko przykryłam kremem czekoladowym, na którego punkcie oszalałam w styczniu, kiedy to upiekłam Chocolate fudge cake. Obłędna masa powstaje wtedy, kiedy stopiona gorzka czekolada spotka kwaśną śmietankę! A ponieważ to odświętna wersja ciasta, to masa pasuje tu idealnie. Moja Kladdkaka przybrała w efekcie konsystencję gęstego czekoladowego musu, momentami „ciągliwego”. Rozzzzzkosznie.
Składniki:
120 g mąki
4 czubate łyżeczki gorzkiego kakao
2 jajka
220 g cukru
kilka kropli aromatu śmietankowego
125 g roztopionego masła
Masa:
300 g kwaśnej śmietanki 18% lub 30%
200 g gorzkiej czekolady (wedel)
Piekarnik nagrzewamy do max. 150°C. Nie więcej. W rondelku topimy masło i odstawiamy do ostygnięcia. W misce mikserem ubijamy jajka z cukrem na puszystą masę. Następnie dodajemy kakao i przesianą mąkę. Miksujemy wszystko na najniższych obrotach. Na końcu dodajemy masło i mieszamy. Masę przelewamy na wysmarowaną tłuszczem blachę. Pieczemy ok.30 min. Pod koniec pieczenia sprawdzamy patyczkiem wnętrze ciasta. Tak jak pisałam powyżej, będzie dobrze, jeśli patyczek będzie lekko „zabrudzony” ciastem, a wierz będzie chrupiący. Po wyjęciu z piekarnika ciasto studzimy.
Na masę w rondelku topimy czekoladę i studzimy. Następnie łączymy ze śmietaną i odstawiamy na ok. 1 godzinę do lodówki.