Moja żona po kilkudziesięciu latach zmagania się z łuszczycą odniosła wreszcie sukces. Jest to choroba autoimmunizacyjna, jest "prowokowana" jakimiś toksynami, które przyjmujemy z pożywieniem. Ale toksyny, przed którymi nasz organizm się broni, są w roślinach - problem jest taki, że nie wiemy, na którą roślinę nasz organizm jest uczulony.
Terapia polega więc na tym, że przestaje się jeść jakiekolwiek produkty pochodzenia roślinnego. Je się tylko to, co pochodzi od zwierząt: Mięso, tłuszcze, sery, mleko itp. A wynik jest taki, że aż "boimy się cieszyć". Wszystko znika, skóra jest miękka i przyjemna w dotyku. jeszcze są widoczne przebarwienia, ale one też znikają - wiadomo, że skóra się nie zregeneruje w ciągu tygodnia.
Można teraz zacząć powoli spożywać jakieś warzywa, czy owoce, ale trzeba to robić ostrożnie - dodać do diety jeden produkt i zobaczyć, czy nie ma on negatywnego wpływu, czy choroba nie wraca. Jeśli po kilku tygodniach nic się nie zmienia, można dodać kolejny, aż znajdziemy ten, który jest tu przyczyną wszelkiego zła. I jeszcze jedno - ubocznym skutkiem tej diety często bywa spadek wagi.
Nawiasem mówiąc jedną z grup ludzi, które nigdy nie chorują na łuszczycę, są Eskimosi. To także jest jedyna grupa ludzi, która żywi się wyłącznie produktami zwierzęcymi.
Jak to wyglądało w czasie? Po dwóch tygodniach było widać wyraźnie, że nie tworzą się nowe warstwy łuszczących się wykwitów skórnych, po trzech zaczęły maleć, po miesiącu, po kąpieli w gorącej wodzie w wannie nie zaczerwieniały się, a po pięciu tygodniach, czyli dzisiaj, tak się wszystko cofnęło, że skóra jest gładka, przyjemna w dotyku i niemalże wróciła do naturalnego, zdrowego koloru.
Ponieważ moja żona próbowała już wszystkiego przez te lata, (pierwszy raz była w szpitalu na kuracji jeszcze przed naszym ślubem, a niedawno mieliśmy 40 rocznicę), a do tego od trzech lat jest na keto diecie (produkty zwierzęce, tłuszcze, sery, jajka, zielone warzywa, orzechy, nasiona plus trochę słodyczy z erytrotylem i z monk fruit) i dieta ta nie pomagała, to nie zrobiliśmy zdjęć "before". Ale jak łuszczyca wygląda, każdy z nas tu chyba wie. Zmiany skórne były na plecach, na głowie - przy czole, koło linii włosów, na nogach i na biuście. Teraz odstawiła roślinki, nadal czasem raczy się jakimiś lodami z erytrotelem i są wspaniałe wyniki.
Zdjęć biustu nie będzie, ale pokażę Wam zdjęcie pleców i skóry na głowie:
Jak widzicie, pozostały lekkie odbarwienia, ale skóra jest delikatna, miękka i gładka. Pozostały ledwo wyczuwalne niedoskonałości, ale to przecież tylko pięć tygodni.