henia napisał(a):Dopiero jak w łebku się poukładało, że to nie koniec mojego świata, że z tym dziadostwem można żyć w miarę normalnie, ona odpuściła. Nie znikła całkowicie ale potrafię już ją okiełznać.
Mnie własnie mniej więcej o to chodzi, że gdy zdobędziemy sie na odrobine zdrowego rozsądku, i wiemy że ktoś stoi przy boku, może nawet daleko, to jednak siła wtedy jest do walki, i cierpliwości więcej i wola walki. Ja przynajmniej tak mam, ze muszę mieć doping bo inaczej to wszystko sie wali.